poniedziałek, 1 czerwca 2015

Szacunek za szacunek


Inspiracją dla moich dzisiejszych przemyśleń są niedawne wybory prezydenckie, a raczej komentarze, które ukazały się po ich zakończeniu. Większość moich znajomych zasygnalizowała chęć ucieczki z kraju, tu i ówdzie zaś można było przeczytać, jakiż to "wstyd", że Prezydentem został kandydat PIS-u! Pojawiły się również analizy elektoratu ubiegających się o najwyższy urząd w państwie. Wynika z nich, iż Dudę wybierali głównie rolnicy i robotnicy, natomiast na Komorowskiego głosowały elity. Cóż to oznacza de facto? Ci pierwsi zdecydowali się na człowieka z doktoratem i znajomością czterech języków obcych, a drudzy na "wujka" robiącego błędy ortograficzne. Pytam więc: czego ja - jako wyborca Dudy - mam się niby wstydzić?
Nie chcę w tym miejscu uprawiać polityki, ani tym bardziej dezawuować kogokolwiek ze względu na przekonania polityczne. Chodzi mi raczej o elementarny szacunek dla zwolenników odmiennych światopoglądów - niezależnie od tego, czyje akurat jest "na wierzchu". Zapanowała bowiem swego rodzaju moda na obrażanie fanów PIS-u; co więcej, drwiny spotykają się z powszechną aprobatą. Naśmiewają się zarówno ludzie prości, jak ci wykształceni. Choć zaryzykuję stwierdzenie, iż elegancki świat i finansjera szydzą sobie z przeciwników bez porównania śmielej. Niechby tylko rolę się odwróciły i sponiewierana zostałaby osoba Bronisława Komorowskiego! Nietrudno sobie wyobrazić jak protestowałby elektorat Platformy. 
Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności poucza nas o poszanowaniu wolności myśli, sumienia, oraz wyznania. Tolerancja i szacunek dla filozoficznej różnorodności stanowi fundament demokratycznych państw. Nie chodzi jednak o przyzwolenie na rozmaite dewiacje. Akceptowalne przekonania muszą być zgodne z poszanowaniem ludzkiej godności. Choć światopogląd dotyczy z zasady jednostki, zakłada swobodę jego manifestowania. Podobnie jak należy się szacunek i tolerancja dla czyiś poglądów, tak też należy respektować fakt, iż inni mogą te przekonania krytykować i propagować przeciwne. Pogodzenie tych sprzeczności, to wyzwanie i zadanie dla demokratycznego społeczeństwa. Wolność słowa nie ma bowiem nic wspólnego z publicznym obrażaniem innych osób. Kodeks karny zabrania znieważania Prezydenta i innych konstytucyjnych organów RP. 
Być może ujemne wyrażanie się na temat PIS-u i jego amatorów mieści się w granicach wolności słowa. Z całą pewnością jednak użyte środki - nacechowane nienawiścią i pogardą - nie mieszczą się w kanonach dobrego stylu i elegancji. 
W moim odczuciu przywiązanie do swoich doktryn i przekonanie o ich bezwzględnej racji nie usprawiedliwia takiej retoryki. Owej postawie mówię NIE - i to niezależnie od tego po której stronie boiska się znajduję!  


Grafika znaleziona w sieci